Malwina Wrotniak2011-10-11 06:00redaktor naczelna 06:00fot. K. Kaczmarek, A. Błażejewska / / Ania i Krzysiek spakowali to, co mieli i przenieśli się na Filipiny. Zamiast plaż i oceanu na horyzoncie, w Manili przywitał ich smog, tłok i gwar. Nam opowiadają o pierwszych miesiącach w nowym miejscu. Malwina Wrotniak, Moi Drodzy, który to już miesiąc Filipiny są Waszym domem? Anna Błażejewska: W ubiegłym tygodniu minęły dokładnie trzy miesiące od naszego wyjazdu z Polski. To niedługo w porównaniu do tych, którzy mieszkają tutaj od lat i nieco lepiej poznali już specyfikę tego miejsca, ale wystarczająco dużo czasu, aby móc podzielić się pierwszymi wrażeniami. Kredyty hipoteczne drożeją? Porównaj raty w różnych bankach. Traktujecie przenosiny do Azji jako poryw serca czy raczej wynik skrupulatnej kalkulacji? Przypomnijcie, proszę, z jakiego powodu tam trafiliście. Krzysztof Kaczmarek: Kilka lat temu po raz pierwszy trafiliśmy na ten kontynent i od tamtego czasu staraliśmy się wracać tam tak często, jak było to możliwe. Zauroczyło nas przede wszystkim bogactwo kulturowe oraz ludzie, których spotykaliśmy na naszej drodze. Mieliśmy także okazję spotkać Polaków mieszkających i pracujących w tym regionie, którzy z powodzeniem realizowali swoje zawodowe ambicje jednocześnie ciesząc się bliskością azjatyckiej kultury. Ania Błażejewska i Krzysiek Kaczmarek / Wizja taka wydawała nam się bardzo atrakcyjna, ale nie działaliśmy szczególnie aktywnie na rzecz jej realizacji. W wyniku zbiegu różnych okoliczności natrafiła się okazja, abym mógł pracować w jednym z azjatyckich krajów i zdecydowaliśmy się na tę zmianę. Decyzja nie była łatwa: z jednej strony wiedzieliśmy, że będziemy musieli z wielu rzeczy zrezygnować i pójść na pewne kompromisy, z drugiej strony wizja zmiany otoczenia i nowych możliwości była niezmiernie kusząca. Ostatecznie pomogło nam stwierdzenie jednego z naszych przyjaciół, który jakiś czas temu przeprowadził się z Wielkiej Brytanii do Polski. Przypomniał nam, że w życiu lepiej jest żałować błędów, niż niewykorzystanych okazji, a taką okazję mieliśmy właśnie przed sobą. Długo marzyliśmy o takiej przeprowadzce do Azji. W tym sensie nasze tu przenosiny mogą być uznane za poryw serca, choć ani przez chwilę nie myśleliśmy wówczas konkretnie o Filipinach. Z drugiej strony jednak, była to swego rodzaju chłodna analiza wad i zalet tego rozwiązania. Jako niewątpliwy plus widziałam wówczas prawie niczym nieograniczone możliwości wyjazdów zdjęciowych bez konieczności odbywania wielogodzinnych lotów. Najwygodniejsze w takiej sytuacji byłoby spakowanie kilku walizek i rozpoczęcie na miejscu wszystkiego od nowa. Tymczasem na przeprowadzkę czekały w Polsce meble, sprzęty, zwierzęta. Przeniesienie dotychczasowego życia do innego kraju to wyzwanie, przeniesienie się na Filipiny - brzmi brawurowo. Decydując się na przeprowadzkę, analizowaliśmy różne możliwości i scenariusze. Projekt, do którego dołączyłem jest raczej rodzajem startupu, stąd nie mogliśmy liczyć na pakiet udogodnień przyznawany ekspatom przez korporacje. Oznaczało to że musieliśmy sami poszukać sobie w Manili mieszkania, za które płacimy z własnej kieszeni. To bezpośrednio wpłynęło na naszą decyzję o zabraniu ze sobą wszystkiego: mebli, sprzętów, książek. Nie mogliśmy pozwolić sobie na wyjazd tylko z kilkoma walizkami i wynajęcie sensownie umeblowanego mieszkania. "Z naszych okien rozciąga się widok na tereny przemysłowe i wciśnięte pomiędzy nie kilkudziesięciopiętrowe drapacze chmur (...) Z pewnością nie jest to widok zgodny z tradycyjnym wyobrażeniem tego wyspiarskiego państwa" / fot. A. Błażejewska Ani przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości, czy zabrać na Filipiny naszego psa i dwóch kotów – musiały jechać z nami, w końcu to członkowie rodziny. W przeprowadzce pomagała nam profesjonalna firma, która specjalizuje się w tego typu relokacjach i całość przedsięwzięcia oceniamy bardzo pozytywnie, choć oczywiście nie obyło się bez małych zgrzytów - cała operacja trwała prawie trzy miesiące, podczas których spaliśmy na podłodze w pustych mieszkaniach, najpierw w naszym poznańskim, a potem tym w Manili. Pierwsze poważne zaskoczenie już po wylądowaniu? Sam moment lądowania nie był aż tak straszny, byliśmy wręcz pozytywnie zaskoczeni, jak gładko i szybko poszły formalności związane chociażby z importem zwierzaków. "Wielką nadzieją pozostaje turystyka, choć z perspektywy mieszkańców Europy ten kraj jest ciągle stosunkowo nieznany i nie zmieni się to, dopóki linie lotnicze nie uruchomią bardziej przyjaznych połączeń" / fot. A. Błażejewska Największy szok przeżyliśmy po wejściu do naszego wynajętego mieszkania. Jak już wspomniałem, nie mogliśmy w tej kwestii liczyć na niczyją pomoc, więc dość szybko przekonaliśmy się, jak niewłaściwą lokalizację wybraliśmy oraz jak zły jest stan samego mieszkania. Pamiętacie film „Skarbonka” z Tomem Hanksem? Podobne sytuacje przeżywamy do dzisiaj... Na pierwszy rzut oka Manila nie różniła się od innych azjatyckich metropolii - była zatłoczona, spowita smogiem, gwarna. Jedyną różnicę stanowił brak kolorów tak widoczny w innych wielkich miastach tego kontynentu. Większość po Filipinach spodziewałaby się raczej pięknych plaż i biednych, ale szczęśliwych rybaków. Opowiedzcie zatem o swojej okolicy, wyjaśniając czy mocno odbiega charakterem od pozostałej części kraju. Nie znamy jeszcze Filipin, ale już na podstawie kilku wyjazdów poza Metro Manila, czyli kilkunastu miast składających się na aglomerację, zauważamy różnicę w wyglądzie i zachowaniu ludzi żyjących poza stolicą. Z naszych okien rozciąga się widok na tereny przemysłowe i wciśnięte pomiędzy nie kilkudziesięciopiętrowe drapacze chmur wybudowane z przeznaczeniem na biura i mieszkania. Z pewnością nie jest to widok zgodny z tradycyjnym wyobrażeniem tego wyspiarskiego państwa. trakcie naszych podróży po Azji staraliśmy się spędzać jak najmniej czasu w wielomilionowych stolicach, ale dziś już wiemy, że zdecydowana większość z nich była ciekawsza, niż Manila. Brak tutaj jakiejkolwiek atmosfery mistycznej Azji i jej dziedzictwa kulturowego, jedynym wspólnym mianownikiem jest osobliwe podejście do porządku i organizacji życia publicznego. Niełatwo jest generalizować postawy mieszkańców Manili, ale z pewnością nie są to ci sami ludzie, których spotykają turyści podczas wakacyjnych wyjazdów, o czym sami mieliśmy okazję przekonać się już kilkukrotnie. Na każdym kroku widać kult pieniądza i pogardliwy stosunek do osób gorzej sytuowanych, a ulubioną rozrywką jest spędzanie czasu w ogromnych centrach handlowych, na zakupach lub podczas posiłku w jednej z niezliczonych restauracji. Jak sądzicie – w którym kierunku to zmierza? Z czego za 5-10 lat mają szansę słynąć Filipiny? Trudno jednoznacznie stwierdzić, w którym kierunku pójdzie rozwój kraju. W tej chwili główne źródła przychodów Filipin to outsourcing usług Call Center (ok. 10% PKB) oraz pieniądze przesyłane przez tzw. OFW (Overseas Filipino Workers), czyli Filipińczyków pracujących w USA, Europie, Singapurze, czy na Bliskim Wschodzie (13,5% PKB). Oczywiście branża internetowa ma tutaj olbrzymią szansę na sukces, jednakże konieczne są spore inwestycje w infrastrukturę, zwłaszcza poza Metro Manila. "Na każdym kroku widać kult pieniądza i pogardliwy stosunek do osób gorzej sytuowanych, a ulubioną rozrywką jest spędzanie czasu w ogromnych centrach handlowych" / fot. A. Błażejewska Wielką nadzieją pozostaje także turystyka, choć z perspektywy mieszkańców Europy ten kraj jest ciągle stosunkowo nieznany i nie zmieni się to, dopóki linie lotnicze nie uruchomią bardziej przyjaznych połączeń. Aktualnie dostępne jest tylko jedno bezpośrednie połączenie Europy z Filipinami, co dla przeciętnego europejskiego turysty oznacza minimum jedną, a nawet dwie przesiadki. Podróż droga, a co z kosztami życia- wyższe, niż w Polsce? Są rzeczy, które na Filipinach, podobnie jak w innych krajach Azji, są tańsze niż w Polsce, ale zaskakująco wiele innych rzeczy jest zdecydowanie droższych. Warto jednak pamiętać, że nasze obserwacje dotyczą tylko stolicy i z informacji przekazywanych nam przez innych obcokrajowców zamieszkujących ten kraj wynika, że życie na prowincji nadal jest tanie. Na co wydaje się najwięcej, a na co mniej, niż na przykład nad Wisłą? Naszym największym zaskoczeniem była cena energii elektrycznej, gdyż nasz rachunek za prąd jest tutaj czterokrotnie wyższy, niż w Polsce. Podobnie rzecz się ma z codziennymi zakupami w supermarkecie czy cenami niektórych usług. Panie mogą być bardzo niemiło zaskoczone ceną wizyty u fryzjera, która może kosztować je nawet kilka razy więcej, niż w Polsce, natomiast miłą niespodzianką będą z pewnością koszty usług kosmetycznych czy popularnych na Filipinach masaży. : Tańsze są np. posiłki w restauracjach, paliwo, lokalne owoce i ryż we wszelkich odmianach. Warto pamiętać, że wiele rzeczy jest po prostu niedostępnych, dotyczy to zwłaszcza wielu produktów nabiałowych i oczywiście pełnoziarnistego pieczywa. W porównaniu do innych krajów Azji, filipińskie sklepy oferują spory wybór win w dość przystępnych cenach. Niemniej z perspektywy naszego domowego budżetu koszt życia w Metro Manila jest zdecydowanie wyższy, niż się tego spodziewaliśmy. Za to miłą niespodzianką jest wynagrodzenie spływające na konto pracownika 2 razy w miesiącu. Podpatrzyliście też inne, nietypowe obyczaje filipińskiego rynku pracy? Filipiny są bardzo zamerykanizowane i to dotyczy wielu aspektów życia. Faktycznie pracownicy zazwyczaj otrzymują wynagrodzenie dwa razy w miesiącu, co ma zresztą swoje odzwierciedlenie w ilości osób odwiedzających centra handlowe. Co jednak bardziej istotne, wypłata przekazywana jest w postaci czeku, który co najwyżej może być zdeponowany na rachunku bankowym pracownika. Jeszcze przed przeprowadzką na Filipiny musiałem otworzyć rachunek w lokalnym banku i wnioskować o książeczkę czekową, gdyż bez tego nie wynajęlibyśmy mieszkania (płatność polega na wystawieniu czeków z przyszłą datą). Nie jest to też nic wyjątkowego w tym regionie świata, niemniej było to dla nas coś nowego, gdyż ostatnią książeczkę czekową w Polsce miałem chyba w 1997 albo w 1998 roku. "Pomoce domowe i kierowców zatrudniają prawie wszystkie rodziny posiadające stałe źródło dochodów" / fot. A. Błażejewska Jeśli chodzi o popularne i oczywiste profesje, które nie są zbyt często spotykane w Polsce, to należy wymienić pomoce domowe i kierowców, których zatrudniają prawie wszystkie rodziny posiadające stałe źródło dochodów. Niemal wszystkie domy i mieszkania przystosowane są do tego, aby wraz z rodziną (zazwyczaj bardzo liczną) w domu mieszkała pomoc domowa, która zajmuje się sprzątaniem, gotowaniem i wychowywaniem dzieci. Ilość zatrudnionych pomocy domowych jest swoistym wyznacznikiem statusu społecznego, co doprowadza do sytuacji, że w mieszkaniu o powierzchni 65m2 oprócz rodziny mieszkają i pracują 2 pomoce domowe, których przestrzeń życiowa ograniczona jest do 5m2. Podobnie jest z kierowcami, gdyż filipińska gigantomania przejawia się nie tylko w wielkości i wysokości budynków, czy szerokości autostrad, ale także w rozmiarach samochodów. Najpopularniejsze są tutaj wszelkiego rodzaju vany, minibusy, samochody terenowe czy SUVy. Częściowo tłumaczy to liczebność rodzin, jednak nie zawsze. Do prowadzenia tak wielkiego samochodu zatrudniany jest kierowca, który musi zmagać się z trudami poruszania się po drogach, gdzie przepisy ruchu drogowego są tylko prawem zwyczajowym i służą co najwyżej jako pretekst do poprawy statusu materialnego lokalnej policji. Na parkingach w centrach handlowych i w biurowcach znajdują się specjalne poczekalnie dla kierowców, którzy powinni w każdej chwili być gotowi do podstawienia samochodu we wskazane miejsce. Trudno odmówić Filipińczykom zamiłowania do bycia zatrudnionym, gdyż każdy chce mieć pracę i jest strasznie dumny z faktu bycia częścią jakieś firmy czy korporacji. Jedną z rzeczy celebrowanych przez mieszkańców tego kraju są wszelkiego typu korporacyjne zachowania, mające w swoim oryginalnym założeniu budować więź między pracownikiem i firmą oraz relacje między współpracownikami. Typowe godziny pracy biurowej to 9-18, przy czym w połowie dnia jest godzinna przerwa na lunch. Nie zmienia to faktu, że większość pracowników przebywa w biurach także poza przyjętymi godzinami pracy i to niekoniecznie z powodu nadmiaru obowiązków. Inną kwestią jest efektywność pracy, jednakże Filipińczycy ponownie nie są tutaj wyjątkiem w regionie. Czy Wasi współpracownicy, sąsiedzi, nowi znajomi to głównie imigranci, czy jednak okoliczni? Kiedy szukaliśmy mieszkania, byliśmy zdani sami na siebie i nie znaliśmy topografii miasta, w efekcie czego nie mieszkamy tam, gdzie większość ekspatów i nasze codzienne kontakty ograniczają się przede wszystkim do Filipińczyków. Sporadycznie widujemy w naszej okolicy imigrantów, najczęściej są to panowie, którzy raczej zakończyli już swoją aktywność zawodową i przebywają tutaj ze względu na filipińską partnerkę. Chyba nie mielibyśmy wspólnych tematów do rozmowy. Mamy nadzieję, że niebawem uda nam się spotkać z grupą Polaków mieszkających w Manili. Póki co mamy tylko kontakt e-mailowy. Drodzy - ile razy byliście tam jeszcze przed oficjalną przeprowadzką? Ja byłem tam tylko dwukrotnie, Ania nie była ani razu. Jak dużo kosztuje lot z Polski na Filipiny? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Aby dostać się do Manili, można lecieć bezpośrednio z Amsterdamu do Manili lub przesiadać się w którymś z azjatyckich hubów lotniczych: Singapurze, Hongkongu lub Bangkoku, co zwykle będzie kosztowało mniej, ale znacznie wydłuży czas podróży. Inną opcją jest też przesiadka na Bliskim Wschodzie. Wszystko to powoduje, że standardowe ceny biletów w klasie ekonomicznej wahają się w przedziale od 3000 do 5000 zł. Na szczęście, od czasu do czasu linie lotnicze oferują atrakcyjne promocje cenowe. To cena biletu do lepszego świata? To cena biletu do innego świata, ale w tym przedziale cenowym można z pewnością znaleźć lepsze oferty. Dziękuję za rozmowę. Ania Błażejewska ukończyła politologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od kilku lat fotografuje i opisuje najdalsze zakątki świata. Jej relacje można znaleźć w czasopismach i portalach poświęconych fotografii i podróżom, a także na jej blogu Krzysztof Kaczmarek przez ostatnie 7 lat związany był zawodowo z Grupą Allegro. Aktualnie jest odpowiedzialny za rozwój serwisu na Filipinach i w Indonezji. Oboje od lipca 2011 mieszkają w Manili, a swoje przeżycia o obserwacje opisują na stronie
kawalerka na sprzedaż. Penthouse ApartmentLoft ApartmentBuilding Name : One CentralMakati, Salcedo Village, ManilaClose to multiple embassies Size = 75.5 sqmPrice = 17,000,000 Philippine Pesos (USD equivalant = $340,000)Average yield 75,000 Philippine Pesos or $1,500 per month 1 bedroom2 x bathroom Fully Furnished.
Filipiński domek Witam wszystkich bardzo serdecznie. Kilka dni temu ktoś zapytał mnie, co trzeba zrobić, by móc zostać na Filipinach dłużej, lub na stałe. Pomyślałem, że to fajny temat do opisania na blogu. Minęło już troszkę czasu od opublikowania ostatniego artykułu, co zabrać ze sobą na Filipiny który napisałem z myślą o tych, co planują odwiedzić Filipiny na wakacje. Teraz zatem napiszę, co zrobić by osiedlić się na Filipinach na dłużej lub na stałe. Wiecie już pewnie, jak załatwić sobie wizę na Filipiny, więc nie będę się już o tym rozpisywał, tu postanowiłem skupić się na poradach, jak znaleźć sobie lokum, ile kosztuje wynajęcie domu, gdzie go szukać, oraz kilka informacji z własnego doświadczenia, by ułatwić wam start. Szczerze mówiąc szukałem troszkę w sieci, czy ktoś już o tym pisał, ale nie znalazłem żadnych przydatnych informacji. Jak to wyglądało w moim przypadku ? Jedyne co znalazłem przybywając na wyspę to wstępnie miejsce, taki mały hotel, najtańszy jaki był szukając w internecie. Płaciliśmy wtedy 500 pesos za noc, a urzekło nas samo położenie, przy samej plaży. Już drugiego dnia zaczęliśmy wypytywać ludzi o dom do wynajęcia. Im więcej ludzi zapytasz, tym większe szanse na znalezienie. trwało to tydzień i pocztą pantoflową i przypadkiem nakierowaliśmy się na dom dwu pokojowy za cenę 5000 pesos na miesiąc. Zapłaciliśmy miesięczny depozyt i i takim to sposobem wprowadziliśmy się do domku. A dalej nasze losy możecie już śledzić z filmów na YouTube. Myślę, że ważne jest przyjazne nastawienie do Filipińczyków, oraz rozmowa z nimi. Jeśli jest ktoś, kto patrzy na innych z góry, bądź jest arogancki, czy chytry, to ciężko będzie mu żyć na Filipinach. Owszem nie można rozdawać na prawo i lewo - umiar trzeba mieć, jednak sknera będzie miał ciężko. Najlepiej jest się wtopić w otoczenie, poimprezować z nimi, rozmawiać. Filipińczycy to bardzo otwarty naród, oraz uwielbiający plotkować. Nie róbcie wiochy, by nie być na ustach wszystkich dookoła. W dużych miastach pewnie jest prościej, ze znalezieniem sobie lokum, ale mnie interesowało tylko i wyłącznie zamieszkanie na małej wyspie, z dala od rozwiniętej cywilizacji. Mieszkałem już tyle lat w Londynie, że wrzawy i krzyku mam dosyć. Boarding house Jeśli planujecie przyjazd na kilka miesięcy, czy dłużej najlepiej jest wynająć dom, a koniec języka za przewodnika :) Fajną alternatywą też są boarding house, czyli dom studencki. Można wynająć pokój za niewielkie pieniądze, zwykle około od tysiąca do dwóch tysięcy pesos miesięcznie, jednak trzeba pamiętać o warunkach filipińskich, to nie polskie akademiki !!! Mojej żony rodzice podnajmują pokoje na pięterku za tysiąc pięćset pesos i warunki są naprawdę surowe. Jak trafi wam się materac to już jest naprawdę sukces. Nie mówię tu już o klimatyzacji i tak dalej, studentów filipińskich zwykle na takie rzeczy nie stać więc nawet nie pytajcie :) Co do bezpieczeństwa, mi nigdy nic nie zginęło na Filipinach, ale trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte i nie kusić losu. Oj skłamał bym... pierwszego tygodnia w Manili skradli mi telefon, a rok później w Cebu ktoś otworzył mi plecak jak szedłem i zginęły mi pomarańczowe skarpetki. A dla czego mi te skarpetki utkwiły w pamięci ? oj tej nocy zmarzłem do potęgi na promie z Cebu do Ormoc. Myślę ze niebawem napiszę artykuł o podróżowaniu po Filipinach, bo jest to temat rzeka i jest o czym pisać. Reasumując Także reasumując, zwrócił bym uwagę na zaplanowanie sobie budżetu i szukanie do skutku. No i oczywiście targujcie się. Dla Filipińczyków jesteście wypchanym portfelem więc zawsze dla was wszystko będzie droższe. Choć z drugiej strony nie ma się co dziwić, patrząc na zarobki na Filipinach. Wakacje na Filipinach Jeśli wakacje to owszem, Filipiny jak najbardziej, jednak trzeba pamiętać, że koszty dostania się na Filipiny są duże. Nie opłaca się jechać na Filipiny na dwu tygodniowe wakacje. Jeśli już to przynajmniej miesiąc.
“Ile kosztuje inteligentny dom?” – jest to jedno z najczęściej zadawanych przez klientów pytań. Ponieważ na cenę systemu inteligentnego domu składa się wiele czynników, z ust integratorów pada zwykle stwierdzenie – “to skomplikowane”. Odpowiedź ta niestety nie jest satysfakcjonująca dla żadnej ze stron. Zależy nam jednak na tym, aby nasi klienci wiedzieli, z czego
Po pierwszej części dotyczącej kosztów jedzenia na mieście, dziś ciąg dalszy informacji dotyczących rzeczywistych kosztów pobytu na Filipinach. Najtańsze zakwaterowanie to koszt 400-600 peso za domek/pokój na dobę. Czyli teoretycznie na dwie osoby wychodzi tanio, ale jak to mawiają Anglosasi you get what you pay for. Tego typu miejscówy mają, poza nielicznymi wyjątkami, o których trzeba wiedzieć zawczasu, bardzo ograniczony komfort. Są to często małe pokoje z prostą toaletą, bez ciepłej wody, bez dostępu do urządzeń kuchennych, lodówki itp., o klimatyzacji, telewizji jeżeli ktoś lubi, czy dostępie do wifi nie wspominając. Internet działa czasem w okolicach recepcji. W najtańszych opcjach najczęściej nie są to budynki i wnętrza jakie się chce potem oglądać na fotografiach. Do tego trzeba pamiętać, że na wakacjach człowiek lubi poczuć, że i jemu należy się odrobina luksusu i w konsekwencji nie do końca liczy się z budżetem. Więc jak już się wyrywa w te wymarzone tropiki to niczym niezwykłym nie jest oczekiwanie ładnej chatki w miejscowym stylu, czy pokoju z rozległym tarasem z widokiem na palmowe zagajniki, a jeszcze lepiej falujący w ciszy i spokoju ocean. A o to na tzw. budżecie niełatwo. Kliknij >>>TUTAJ<<< by polubić stronę na Facebooku i być na bieżąco z blogiem i Filipinami Koszt domku letniskowego na plaży to od 1500 peso w górę, nawet na prowincji nietrudno znaleźć i takie za 4000-5000 za dobę w naprawdę ładnych, zadbanych i przemyślanych ośrodkach w najróżniejszych fasonach: od stylizacji na budownictwo lokalne, poprzez inspiracje hawajskie, buddyjskie, karaibskie, na klinicznej nowoczesności kończąc. Dla każdego coś miłego, z pewnością, ale poza fantazją potrzebne są i pieniądze wnuczku. Przy dłuższych terminach cena oczywiście odpowiednio spada. Średniej wielkości dom z kuchnią, pokojem dziennym, sypialnią i podstawowymi meblami można wyrwać za ok 10-15 tysięcy peso miesięcznie, blisko plaży lub na klifach ok 20-30 tysięcy miesięcznie. Ceny najmu mogą oczywiście iść w setki tysięcy, w zależności od standardu, wyposażenia, lokalizacji itp., to jasne. Do tego dochodzą koszty energii elektrycznej (ok. 2000 peso bez klimatyzacji) i internetu (2000 peso na kablu, ok. 1000 peso za sygnał na modem USB). Dodatkowo czasem koszt wody, ale nie wiem ile, bo my mamy studnię. Wydatkiem, z którego trudno i szkoda rezygnować nawet w przypadku kilkutygodniowego pobytu jest wypożyczenie skutera lub motorka. Inaczej nie chcąc siedzieć w jednym miejscu, bo nie o to przecież chodzi, jest się na prowincji skazanym na nieregularny i funkcjonujący zwykle jedynie za dnia transport publiczny – ciasne dla Europejczyka, jeżdżące blaszane kioski zwane tricyklami. Te rzeczywiście są tanie, przejazd kosztuje od 10 do 50 peso w zależności od dystansu, ale korzystanie z nich wiąże się z wieloma niedogodnościami – kursują na widzimisię, bywają zatłoczone na tyle, by w ogóle się nie zatrzymywać, zwykle przemierzają jedynie wyznaczone trasy itp. Wynajęcie takiego trójkołowca na wyłączność z kierowcą to z kolei koszt od 500-600 peso w górę do tysiąca i więcej dziennie, w zależności od zdolności negocjacyjnych, sezonu, stopnia desperacji szofera i paru innych zmiennych. Zasadniczo nie polecam tego rozwiązania, chyba, że nie ma innego wyjścia. Ceny wynajęcia skutera z automatyczną skrzynią lub motorka w półautomacie wahają się w zależności od miejsca, ale średnio wynoszą 250-300 peso za dobę z możliwością negocjacji przy dłuższym terminie. My nie przekraczamy kwoty 3000 peso miesięcznie, ale to już trzeba poszukać, potargować i być przygotowanym na niechęć i odmowę. Wersja na bogato to zakup własnego pojazdu: ok 65 tysięcy za nowy, 30 tysięcy za trzy-, czteroletni w zależności od stopnia zużycia, przebiegu i stanu ogólnego. Trochę żałuję, że nie kupiliśmy takiej używki na samym początku. Większość sprzętów poruszających się po drogach jest wyposażona w silniki o pojemności 110-125cm3. Mało, ale dają spokojnie radę na większości dróg. Benzyna na stacji kosztuje ok. 55 – 60 peso, ale stacji jest mało. Na przydrożnych straganach benzyna w litrowej butli po Pepsi to ok. 60 – 65 peso. Na dużych wyspach nieco taniej. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że często z postów można wyciągnąć nieco pochopny wniosek, że odnosi się złudne czasem wrażenie, że Filipiny są tanie jak barszcz i koszty, poza biletem lotniczym z Europy, są pomijalne i nieistotne, na tyle, że karkołomnie porównuje się je do wakacji nad Bałtykiem. Gdy ktoś nas już w końcu odwiedzi, czy przyjedzie pod wpływem inspiracji, nie chciałbym usłyszeć zarzutów, że ‘kurna Marych gadałeś, że tak tanio, a się okazuje, że po powrocie będzie trzeba renegocjować hipotekę’. Edit: To jest trochę tak, że ceny wcale nie są niskie, ale rzeczywiście przy zachowaniu dyscypliny wydaje się mniej kasy niż w Polsce, bo nie ma na co (ograniczony asortyment) lub nie ma potrzeby. Zamiast rozbudowanej garderoby, garniturów, koszul, obuwia, tego samego w wersjach zimowych itp. wystarczy kilka koszulek, krótkie spodenki i japonki, zamiast samochodu i wszystkiego co się z nim wiąże (koszty utrzymania, ubezpieczenie, przeglądy, mandaty) jeździsz małolitrażowym motorkiem, który na małej wyspie spokojnie daje radę, kin i teatrów nie ma, a jak ktoś lubi disco to idzie na fiestę zamiast do drogiego klubu. Przykłady można mnożyć, przy czym proszę pamiętać, że cały czas mówimy o prowincji. Nasz budżet rzeczywiście nie jest wysoki, ale przypominam, nie do końca są to wakacje, jesteśmy tu od dłuższego już czasu, znamy kilka osób i do pewnego stopnia lokalne uwarunkowania, wiemy gdzie robić zakupy, najczęściej gotujemy sami (co nota bene polecam, nie tylko ze względu na kasę) i ogólnie lubię myśleć, że jesteśmy pod względem budżetu konkretnie ogarnięci. Uważam to zresztą za duża zaletę nie tylko na okoliczność tego typu wyjazdów. Tematyka kolejnego wpisu z tego cyklu będzie przyziemna. Na zachętę napiszę, że kieliszek tequili w jednej z knajp w Santa Fe kosztuje 150 peso, prawie cztery razy więcej niż w zaprzyjaźnionym barze obok i prawie tyle, co cała butelka w sklepie nieopodal. Czasem kielicha trzeba przecież zrobić, więc i na tym polu jest sporo do ugrania. Zapraszamy. Jepneey w Cebu City Tricykad Bantayan Cottage Amihan Resort, Santa Fe Stragan z benzyną sprzedawaną w butelkach po coca coli The Bruce Resort, San Juan, Siquijor The Sylvia Resort, San Juan, Siquijor czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy, sam też stoję trochę z boku, wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć, już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem. Życie na Filipinach. Azja, Podróże, Gotowanie, Filipiny, Blog. Rozumiem Ta strona korzysta z plików cookies w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu oraz w celach statystycznych. Można wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki. Przeglądanie stron bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.
Dzisiaj temat, na który wielu z was czekało, czyli Emerytura na Filipinach. Omówimy kilka najważniejszych spraw wizowych na Filipinach oraz powiem, ile trzeba mieć pieniędzy, żeby zamieszkać. Wyjaśnię kwestię wizy dla emeryta oraz co robić w wolnym czasie. Zdaję sobie sprawę, że to nie wyczerpuje tematu dlatego jeżeli jeszcze macie jakieś pytania to zapraszam do komentowania
Chcesz poznać ceny na Filipinach? Poniższy praktyczny przewodnik jest dla Ciebie! Pierwszy miesiąc swojej podróży spędziłam na Filipinach. Odwiedziłam Bohol, Cebu, Boracay i Siquijor (większość czasu na ostatniej wyspie - możesz przeczytać o tym w mojej książce). Podzielę się z Wami tym, jak wyglądają ceny na Filipinach, jeśli chodzi o jedzenie, koszty noclegów, transportu, życia na miejscu, a także kilkoma informacjami praktycznymi (Filipiny ceny). Jeśli planujecie w najbliższym czasie wyjazd na Filipiny, wakacje w raju albo po prostu jesteście ciekawi jaki budżet należy przygotować, aby spędzić miesiąc na Filipinach, to ten wpis będzie dla Was praktycznym przewodnikiem po Filipinach :) Filipiny ceny lotów Filipiny to około 7000 wysp. Aby przemieścić się z jednej na drugą mamy do wyboru drogę powietrzną lub morską. Ceny biletów lotniczych na Filipinach zależą od odległości między destynacjami. Ja podróżowałam z PacyficCebu oraz Airasia z Manili do Dumaguette, z Cebu do Boracay i z Kalibo do Manili. Ceny biletów to ok. 150zł za lot w jedną stronę. Nie ma potrzeby rezerwować ich z dużym wyprzedzeniem. Tydzień przed lotem jest ok. Nie każda filipińska wyspa posiada lotnisko, więc żeby dostać się na przykład na Siquijoir należy przesiąść się z samolotu na statek. Ceny, oprócz odległości do naszej destynacji zależą również od przewoźnika. Najdroższym z nich (co wcale nie znaczy, że najszybszym) jest OceanJet. Ceny biletów zaczynają się od 300 peso* i dochodzą do 1000 peso*. Co ważne, do ceny biletu w większości przypadków należy dodać opłaty dodatkowe np. „environmental fee”, „admission fee”, „terminal fee”…itp. Czyli w przypadku transportu na Boracay z Kalibo to 250 (bilet na statek) +100 (environmental fee) +70 (terminal fee) = 420 peso* - koszt całkowity transportu statkiem. Kiedy już dostaniemy się na wybraną wyspę, niezbędny do poruszania się na niej jest skuter. W Siquijor możemy go wypożyczyć od razu w w porcie, bądź w kurorcie, w którym się zatrzymamy. Większość miejsc noclegowych ma je w ofercie. Na Siquijor koszt wypożyczenia skutera waha się między 230 -300 peso* za dzień. Cena uzależniona jest od czasu wynajmu. Jeśli zdecydujemy się na miesięczne wypożyczenie i dobrze wynegocjujemy to cena może zejść nawet do 130 peso* za dzień. Do kosztów wypożyczenia dwukołowca dochodzi benzyna – 44 peso* za litr. Jeśli szukasz więcej informacji o Filipinach zajrzyj tutaj: Filipiny jedzenie, Filipiny – wrażenia po miesięcznym pobycie, Filipiny atrakcje - w wymienionych linkach znajdziesz praktyczne, ale szczątkowe informacje. W książce "Dziewięć marzeń" przeczytasz wszystko o moim pobycie na Filipinach. Jeśli nie zdecydujemy się na wypożyczenie skutera, wyspę możemy zwiedzać również z kierowcą trajka. I tu już musimy się targować! Cenę, którą usłyszymy od kierowcy należy podzielić minimum przez 4 i do tej sumy bez problemu zejdzie nam kierowca. Jeśli nie ten, to jego kolega, albo inny przewoźnik, który stoi za rogiem z trajkiem, chętnie za tą sumę Was zawiezie. Jest ich bardzo wielu więc któryś na pewno się zgodzi na naszą cenową propozycję (sprawdziłam :)) Cenę wywoławczą, którą ja usłyszałam na lotnisku w Dumaguette to 200 peso*, a po minucie kierowca zszedł już do 50 peso* za transport z lotniska do portu. Nie ważne co kupujemy – banany, kosmetyki czy bierzemy trajka – ceny dla turysty są zawsze wyższe, niż dla miejscowego. Filipiny ceny noclegów W Siquijor, najtańszy nocleg jaki znalazłam to 350 peso* – The end of the wolrd, Casa Miranda. Ceny pokojów w kurortach zaczynają się od 800 peso i idą wysoko w osobiście udało się wynegocjować przyzwoitą cenę za pokój w kurorcie 400 peso* (oficjalna cena 800 peso*). Jak widać, wszędzie warto próbować negocjować :) Wynajęcie na miesiąc domku, w którym może mieszkać cała rodzina to ok. 17 000 peso*. Polską przystanią na wyspie jest oczywiście Ucieczka do Raju - dobre miejsce na start. Na Boholu i Cebu ceny noclegów są podobne. Najdroższą, bo najbardziej lubianą przez turystów wyspą jest Boracay. Ceny noclegów zaczynają się tu od ok. 50zł za noc (pokój dzielony), ok. 100zł w górę (pokój typu standard). Jedzenie na Filipinach, ile kosztuje? Jeśli zdecydujecie się na jedzenie street foodu, czyli tzw. garów, Wasz budżet na obiad może być w wysokości ok. 5zł. To w zupełności wystarczy, ale nie obiecuję, że się najecie :) Więcej o jedzeniu na Filipinach możecie przeczytać tutaj: jedzenie na Filipinach Jedząc w kurortach lub restauracjach, ceny zaczynają przypominać te polskie, np. śniadanie: american breakfast (jajecznica z grzankami) 250 peso*, omlet 80 peso*. Obiad w smaczniejszych barach/restauracjach zaczynają się od ok. 250peso*. Przykłady gdzie warto zjeść i za ile tutaj: jedzenie na Filipinach Oczywiście, można również gotować samemu kupując na miejscowych targowiskach świeże warzywa, owoce morza oraz ryby. Osobiście nie próbowałam ( nie miałam dostępu do kuchni), ale znajomi Polacy praktykują i twierdzą, że gotując dla całej rodziny wychodzi troszkę taniej. Najtańszymi produktami na wyspach są papierosy - 90peso* (paczka Marlboro) oraz rum (80 peso*) za 0,7l. Aż żal nie kupić :) Rozrywka na Filipinach Jak wspomniałam wcześniej, najdroższą z wysp, ale dostarczającą najwięcej rozrywek jest Boracay. Można tu nurkować, pływać na kitesurfingu i odwiedzić za darmo przepiękne białe plaże. Na Cebu wstęp na wszystkie plaże jest płatny, na Boholu zaś trzeba zapłacić za każdą z atrakcji, którą chce się zobaczyć np. bilet wstępu na Chocolate chills to ok. 50 peso*. Czasem opłata to tylko symboliczne 10 peso*, ale zawsze płatne. Kitesurfing, Boracay Na Siquijor, w Coco resort organizowane są rejsy na pobliskie wyspy, w okolicy których można nurkować, pływać z rekinami, żółwiami… Więcej o atrakcjach tutaj: atrakcje na Siquijor Koszt takiej przyjemności to peso*. Wejście do klubu 10 peso* (Przypominają się czasy dyskotek szkolnych, gdzie wstęp np. u mnie w szkole kosztował 1zł :P) Warto wiedzieć przed wyjazdem na wakacje na Filipiny: - Możecie mieć problem z wypłacaniem pieniędzy z bankomatów na wyspach. Dobrze jeśli przed wyjazdem zgłosicie swojemu bankowi plan podróży, aby przy próbie wypłacenia pieniędzy karta nie została zablokowana. Co więcej, karty MasterCard nie zawsze współpracują z filipińskimi bankomatami. Niestety sama tego doświadczyłam :/ - Filipiny to kraj, w którym oficjalnie mówi się dwoma językami – filipińskim i angielskim. Nieoficjalnie jest tu ok. 175 języków, wszystko zależy od metody ich kwalifikacji. Prawdą jest, że nie wszyscy mówią po angielsku. Używając go, najłatwiej porozumieć się z młodymi, starsi w większości nie mówią albo mówią po angielsku niechętnie. - Zarówno na Filipinach, jak i w Indonezji większość kosmetyków ma właściwości wybielające skórę. Oni chcą się rozjaśnić, nam zależy na opaleniźnie. - Na wyspie Siquijor mieszka ok. 30 Polaków (tak na oko, nie liczyłam, więc mogę się mylić :)) Większość z nich prowadzi blogi: Poluzuj tam gdzie cię ciśnie, Szukając Przygody, Kronika Marzeń, Ucieczka do Raju Fajni ludzie, dobrze piszą - warto poczytać przed przyjazdem. Planując podróż po Azji, należy się koniecznie targować (i to nie tylko na Filipinach)! Turysta zawsze otrzyma wyższą cenę za ten sam, dowolny produkt, niż miejscowy. Czasem cztero – czy nawet pięciokrotnie wyższą. Co więcej, zdolności matematyczne sprzedawców dobrze obrazuje przykład moich zakupów mango i bananów na jednym z targowisk. Zważone mango kosztowało 100 peso*, banany 50 peso* czyli 100+50=… Pani sprzedawczyni klika i klika w kalkulator, mnoży, dzieli, jeszcze raz dodaje, kasuje co napisała, dodaje ponownie, odejmuje i klika po czym Eureka! Mówi „you need to pay 150peso*”. Myśląc przed wyjazdem o budżecie jaki potrzebuję, aby przeżyć miesiąc na Filipinach, porównywałam koszty do tych wydanych w Tajlandii. Posłuchałam mitów, które mówią, że życie na Filipinach jest bardzo tanie. Faktem jest, że wcale tak tanio nie jest, ponieważ np. w Tajlandii nie sposób wydać na obiad więcej niż 10zł. Tutaj, jeśli chcesz smacznie zjeść musisz zapłacić za to więcej niż w chińskiej knajpie na Mordorze. W Wietnamie, w Mui Ne za 40zł mamy domek na plaży, tutaj najtańszy możliwy nocleg. Nie twierdzę, że Filipiny są drogie, ale na pewno nie można porównywać ich do innych krajów azjatyckich - np. Tajlandii, Wietnamu czy Malezji. *10 peso (filipińska waluta) = ok. 0,84 zł (Filipiny ceny) Jeśli szukasz więcej informacji o Filipinach zajrzyj tutaj: Filipiny jedzenie, Filipiny – wrażenia po miesięcznym pobycie, Filipiny atrakcje albo przeczytaj książkę "Dziewięć marzeń"
tGKZ. 271 323 397 0 150 462 415 113 195
ile kosztuje dom na filipinach