WIĘCEJ OPCJI. ZGADZAM SIĘ. Rekolekcje to dość problematyczny okres dla rodziców i uczniów, którzy nie uczęszczają do kościoła, a tych jest coraz więcej. Organizacja zajęć często

archiwum Polska Press Rodzice chcą, aby ich dzieci mogły przynosić sprawdziany do domu. Wtedy mają szanse pomóc im w nauce i poprawie błędów. Od nowego roku szkolnego obowiązuje prawo, zgodnie z którym szkoły mają obowiązek udostępniać rodzicom sprawdziany i kartkówki. Zobacz też: Co piąty nauczyciel matematyki ma braki w wiedzy – Teraz nie ma przeszkód, aby szkoły pozwoliły uczniom zanosić sprawdziany do domu – mówi Justyna Sadlak z biura prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej. Większość szkół, do których wczoraj zadzwoniliśmy, nie zamierza jednak niczego zmieniać w sprawie udostępniania rodzicom sprawdzianów. – Tak jak w ubiegłym roku sprawdziany będą do wglądu w szkole – zapowiada Izabela Hubert, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 32. Podobną odpowiedź usłyszeliśmy także w innych placówkach. – Sprawdziany i kartkówki trzymamy w teczkach w pokoju nauczycielskim – tłumaczy Renata Nowak, dyrektor Szkoła Podstawowej nr 54. Dodaje, że rodzice mają prawo je zobaczyć w dniu otwartym szkoły albo na dyżurze nauczyciela. – Tak zostało to rozwiązane w większości krakowskich szkół – dodaje Renata Nowak. Rodzice uważają, że takie udostępnianie sprawdzianów w szkole jest fikcją. Dni otwarte organizowane są w szkole zazwyczaj tylko raz w roku, natomiast aby iść na dyżur nauczyciela, trzeba wziąć urlop z pracy. Tymczasem dzieci mają czasami po kilka sprawdzianów tygodniowo. – Dla mnie ważne jest, aby na bieżąco oglądać sprawdziany syna w domu. Nie chodzi o to, by się czepiać nauczyciela, że źle ocenił, ale o to, by zobaczyć, jakie dziecko robi błędy, i popracować nad tym. To ważne szczególnie w szkole podstawowej. Nie rozumiem więc niechęci nauczycieli do pokazywania rodzicom sprawdzianów – mówi Marek Malec, ojciec dziecka z prywatnej szkoły podstawowej w Krakowie Rodzice uważają także, że nauczyciele utajniają informacje o tym, iż sprawdziany powinny być od tego roku udostępniane. Zobacz też: Nowe przepisy MEN: nauczyciele mają mieć więcej pracy. Pedagodzy wzburzeni – Nikt na wywiadówce nie poinformował nas o takiej możliwości, a chodzę na wywiadówki do dwóch szkół. Kiedy natomiast pytałam przez córkę, dlaczego nie może przynosić sprawdzianów do domu, usłyszałam, że mogą być skserowane i przekazane dzieciom z młodszych roczników – mówi Ewa Rud, matka dwóch córek w wieku szkolnym. Dyrektorzy tłumaczą także w inny sposób fakt trzymania kartkówek w szkołach. – Boimy się, że gdybyśmy je dali dzieciom do domu, to te sprawdziany nie wróciłyby do nas do szkoły. A to ważny dokument – wyjaśnia Renata Nowak. Ministerstwo edukacji uważa jednak, że rodzice powinni mieć realny, a nie fikcyjny, dostęp do szkolnych sprawdzianów. – Uczeń i jego rodzice nie muszą zwracać się do nauczyciela z wnioskiem o udostępnienie sprawdzonej i ocenionej pracy. Od września tego roku nauczyciel ma obowiązek udostępnić sprawdzone i ocenione prace pisemne – podkreśla Justyna Sadlak. Dodaje, że do wglądu na miejscu powinny być udostępniane tylko bardzo ważne szkolne dokumenty, takie jak np. protokoły z egzaminów klasyfikacyjnych lub poprawkowych. Sprawą zainteresował się także poseł PiS Maks Kraczkowski, który złożył interpelację w tej sprawie do Joanny Kluzik-Rostkowskiej, minister edukacji narodowej. Obawia się, że szkoły nie będą przestrzegać nowelizacji ustawy o systemie oświaty dotyczącej udostępniania prac, ponieważ jej zapisy są niezbyt precyzyjne. Jego zdaniem sprawdziany powinny być regularnie i na bieżąco przekazywane rodzicom, a nie tylko w czasie dnia otwartego szkoły. Zobacz też: Nauczyciele coraz mniej potrzebni. Od września będą musieli szukać dodatkowej pracy? – Ocena szkolna musi być jawna, a najlepszym sposobem, aby to osiągnąć, jest oddanie pracy uczniowi do domu. Można zobowiązać ucznia do zwrotu na kolejnej lekcji – uważa poseł. Twierdzi, że bez wprowadzenia takiej zasady rodzice nie są w stanie pomóc dziecku w nauce i przygotowaniu się do poprawy sprawdzianu. Według Maksa Kraczkowskiego nauczyciele, którzy nie będą stosować się do znowelizowanej ustawy o systemie oświaty, powinni ponieść sankcje za łamanie prawa. Sprawdź ogłoszenia: Praca

W związku z tym szkoła nie musi pozyskiwać od rodziców zgody, o której mowa w art. 6 ust. 1 lit. a RODO, aby przetwarzać te dane zgodnie z prawem. Ponadto szkoła, która prowadzi dziennik elektroniczny, musi zapewnić ochronę danym zawartym w dzienniku, m.in. przed dostępem osób nieuprawnionych, zniszczeniem, uszkodzeniem lub utratą.
Co czwarty rodzic nie zagląda do szkoły swojego dziecka wcale lub wpada tylko czasami. Jeśli już przyjdzie na wywiadówkę, to albo się zawstydzi, albo chodzi o zainteresowanie szkolnymi spotkaniami, i o to, żeby mówiło się na nich o bezpieczeństwie dzieci. Po pierwsze: załatwmy to szybkoOto wywiadówka, którą chyba każdy zna: rodzice upychają się w zbyt ciasnych ławkach, podpisują listę Trzeba wybrać trójkę klasową - bąka wychowawca. Rodzice kulą się, pochylają głowy, jakby to było odpytywanie na fizyce. Jeżeli nawet ktoś ma ochotę się zgłosić, nie podniesie ręki, bo nie wypada. Czeka aż ktoś go zaproponuje. Ale jak tu zaproponować, skoro nikt nikogo nie zna? Więc nauczyciel wyczytuje nazwiska z listy: - Może pani? Nie? To może pan?Dalej: pieniądze. Na komitet rodzicielski, na klasowe, na ubezpieczenie. Znów lista: masz zadeklarować, ile dasz. Nauczyciel sprawdza, czy wszyscy na pewno zadeklarowali. Wiadomo, że będzie sprawdzał, więc każdy raczej wpisuje maksymalną wysokość, nawet jeśli nie wie, skąd wziąć tyle odczytanie komunikatów dyrektora o wymianie szkolnych drzwi albo okien. Jeden rodzic jest zainteresowany, drugi z nudów bazgrze coś na kartce, trzeci ziewa. Później straszenie, że będzie ciężko, jak się dzieci nie przyłożą do nauki. I narzekanie, że słaba frekwencja. Każdy czeka, czy padnie nazwisko jego pociechy. Zanim nauczyciel wyczyta z kartki, kto ma zostać na indywidualną rozmowę, przypomina wszystkim rodzicom, że trzeba uzupełnić dane, gdzie kto mieszka, pracuje, numer telefonu (rodzice cicho: - Po co mu numer, skoro i tak nie zadzwoni, nie ma takiego zwyczaju). Czasami oni chętnie by zadzwonili do niego. Ale to trudne. Wychowawca nie zdradzi swojego numeru komórkowego, każe dzwonić przez szkolny sekretariat. A w sekretariacie mówią, że teraz nauczyciel nie może podejść, bo są lekcje. A na przerwie mówią, że nie może, bo przerwa. A przed lekcjami mówią, że jeszcze go nie ma. A po lekcjach, że wyszedł...Pozostają więc części formalnej można porozmawiać z wychowawcą. On głośno i wyraźnie wyczyta nazwiska tych, którzy rozmowy nie unikną. Wiadomo, że wyczytuje się zawsze rodziców dzieci najsłabszych w nauce i zachowaniu. Nie wyczytani patrzą więc na wyczytanych z Na wywiadówki przychodzi coraz mniej rodziców, odsuwają się od szkoły - zauważa Danuta Kielnik, pedagog, edukator, prowadzi zajęcia z nauczycielami, uczniami. Wychowawcy żalą się, że kiedyś, jak było zebranie rodziców, to nie przyszedł najwyżej co piąty. Teraz, jak przyjdzie co trzeci, to jest dobrze. Widać to szczególnie w gimnazjach - niektórzy nawet nie są ciekawi, jak wygląda wychowawca ich dziecka. Opuszczają już pierwszą wywiadówkę, później też nie przychodzą, choćby ich pisemnie wzywać do drugie: jest źle, to się mówiMama 10-letniej Agnieszki z Bydgoszczy chodzi na wywiadówki, choć nie lubi. - Wychowawczyni, pani Ela, w kółko mówi o problemach, nigdy nie pochwali dzieci. Kiedyś zapytałam, jak tam moja córka? A ona, że nie ma kłopotu, nie ma o czym mówić. A więc mówi się tylko, gdy jest źle. Nigdy wtedy, gdy jest dobrze. Przez trzy pierwsze lata nauki w szkole nikt z nas, rodziców, nie usłyszał, czym dziecko się wyróżnia, jaki ma talent. A przecież w każdej klasie jest jakaś Basia, która wyjątkowo pięknie czyta, jakiś Andrzejek, który ładnie rysuje. Dzieci powinny czuć, że są w czymś dobre, wyjątkowe. Ale w naszej szkole o tym się nie trzecie: w złą godzinęJachcice, rodzina wielodzietna - dziesięcioro dzieci, w tym szóstka w wieku szkolnym. Mama - organistka, tato - ślusarz. Chcą zmienić dzieciom podstawówkę. Powód? Brak porozumienia z nauczycielami. A zaczęło się właśnie od wywiadówek. Rodzice zbyt dużo ich opuścili, szkoła uznała, że się nie interesują, skierowała sprawę do sądu rodzinnego. Chce, żeby kurator przypilnował rodziców. A ci tłumaczą: - Chodzilibyśmy na wywiadówki, tylko jak to zrobić, skoro wszystkie są w tym samym czasie? Do pierwszego dziecka idzie się na początek, do drugiego na koniec, a do trzeciego wcale - czwarte: lepiej milczeć?Rodzicom wstyd się przyznać, że opuszczają wywiadówki. Tylko szesnastu na stu mówi otwarcie: - Na wywiadówki nie chodzę wcale. Co trzeci przyznaje, że chodzi "rzadko" albo "czasami", ewentualnie "zazwyczaj". Tak wynika z badań CBOS przeprowadzonych wiosną tego roku na zlecenie naszej gazety, która prowadzi kampanię "Szkoła bez przemocy".Im starsze dziecko, tym rzadziej tato z mamą wpadają do szkoły. Widać to wyraźnie: uczeń rośnie - maleje zainteresowanie rodziców sprawami szkolnymi. Do pracy w komitetach rodzicielskich trudniej zachęcić kogoś, kto ma dziecko w gimnazjum czy liceum. Rodzice najczęściej udzielają się w podstawówkach, najchętniej mamy dziewczynek, prymusek. I w ich domach pewnie dużo rozmawia się o szkole. W innych to temat rzadki. Nawet jeżeli dziecko ma w szkole kłopoty, popadło w konflikt, było ofiarą przemocy - woli nie mówić o tym rodzicom, bo wydaje mu się, że oni i tak nie będą umieli pomóc. Tylko mniej niż połowa rodziców gotowa jest poruszyć taki problem na wywiadówce. Co trzeci rodzic, jak trzeba, pójdzie do szkoły i porozmawia z nauczycielem w cztery oczy. Ale aż co piąty rodzic nie zrobi nic, bo będzie się bał, że jak się w szkole odezwie, to zaszkodzi piąte: znaleźć sposób"Wywiadówka inaczej" - to propozycja ministerstwa edukacji. MEN właśnie ogłosiło konkurs dla nauczycieli, którzy znajdą sposób na takie poprowadzenie spotkań z rodzicami, żeby zainteresowali się, chcieli przychodzić do szkoły, rozmawiali o swoich dzieciach, o ich Mamy nadzieję, że powstaną scenariusze spotkań, nauczyciele przygotują ciekawe materiały, prezentacje multimedialne. Uda im się zaangażować rodziców - mówi Danuta Dzida z najlepszych pomysłów dostaną wyników: 10 grudnia 2006. Regulamin konkursu na stronie ministerstwa edukacji:
Kolejną ważną okolicznością mogącą rzutować na obowiązek alimentacyjny dzieci wobec rodziców jest fakt w jaki sposób rodzice bądź rodzic znaleźli się w niedostatku. Musi być on stanem niezawinionym. Rodzic który sam doprowadził się do stanu niedostatku np. poprzez nadużywanie alkoholu, gry hazardowe - nadużywa swoich praw. Zgodnie z postanowieniami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, podstawą stosunków pomiędzy rodzicami a dziećmi jest wzajemny obowiązek poszanowania i wspierania Brzmi to bardzo górnolotnie, zwłaszcza że na pierwszy rzut oka nie jest obwarowane żadnymi sankcjami oraz nie precyzuje, na czym ten „wzajemny szacunek i wspieranie się” miałoby precyzuje jednak obowiązki małoletnich dzieci względem ich rodziców – określając, na czym ma polegać pomoc tym ostatnim:– pomoc we wspólnym gospodarstwie – jest to pojęcie szersze niż termin „gospodarstwo domowe” i może oznaczać także przedsiębiorstwo należące do rodziców, pomoc w prowadzeniu przez nich działalności gospodarczej, agroturystyki, zakładu mechaniki pojazdowej itp. Pomoc dziecka nie oznacza, rzecz jasna, zrzucenia na nie części obowiązków, lecz jedynie wykonywanie określonych czynności w tym zakresie. Pomoc w opiece nad rodzeństwem czy strasznymi członkami rodziny również mieści się w granicach wskazanych w ustawie. Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego: „(…) pomoc ze strony dziecka musi odpowiadać fizycznym i duchowym siłom dziecka – a przy tym jest możliwa tylko wtedy, gdy nie ucierpi na tym jego wychowanie i zdobycie wykształcenia”2. Obowiązki dziecka nie mogą zatem przeszkadzać mu w nauce i wykonywaniu obowiązku szkolnego. Pomoc taka jest obowiązkiem dziecka, które mieszka z rodzicami i jest na ich przyczynianie się do utrzymywania rodziny – obowiązek ten dotyczy małoletniego, który pracuje już zarobkowo i mieszka u rodziców. Zgodnie z prawem, jeżeli takie dziecko ma dochody z własnej pracy, powinno przyczyniać się do pokrywania kosztów utrzymania Należy podkreślić, że obowiązek dokładania się do kosztów utrzymania rodziny nie jest obowiązkiem alimentacyjnym i nie można go egzekwować sądownie ani w postępowaniu egzekucyjnym. Obowiązki wskazane w przepisach ustawy nie przewidują jednak żadnej sankcji za niedopełnianie tych obowiązków – wszystko zależy od wychowania dziecka i sposobu, w jaki rodzice egzekwują ich wypełnienie: dyscyplinowanie, ograniczenie kieszonkowego itp. Przypominam w tym momencie, że wszelka przemoc i stosowanie kar cielesnych w stosunku do dziecka są zakazane i przypadku, gdy rodzice nie radzą sobie samodzielnie z egzekwowaniem posłuszeństwa dziecka, można skorzystać z pomocy sądu opiekuńczego, którego ingerencja może przynieść dla dziecka korzyści wychowawcze. Sąd opiekuńczy może skierować wniosek rodziców do odpowiedniej instytucji lub organizacji pomocy społecznej, gdzie możliwe jest skorzystanie z porad psychologów i pedagogów w zakresie rozmów z trudnym dzieckiem, wzajemnego zrozumienia się i poprawy W niektórych przypadkach sąd opiekuńczy może orzec o pozbawieniu małoletniego uprawnienia do rozporządzania swoim zarobkiem, jeżeli rodzice wykażą, że nie wykonuje ono obowiązków związanych z przyczynieniem się do utrzymania lub wydać inne dyscyplinujące małoletniego zarządzenia. 1 Art. 87 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego2 Uchwała SN z dnia 28 czerwca 1989 r., III CZP 65/892 Art. 91 § 2 3 Art. 91 § 1 Art. 100 uważacie, że polskie prawo w odpowiedni sposób reguluje tę kwestię? Dajcie znać w komentarzu. Rodzice w szpitalach za darmo, ale różny standard pobytu. Szpitale dla dzieci musiały od lipca zrezygnować z pobierania opłat od rodziców. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci lecznicom 15 złotych za każdą dobę pobytu opiekuna. Problem w tym, że w przepisach nie wskazano co dokładnie należy się rodzicom. Dlatego w jednym szpitalu Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 16:33 Tak, bo ma ukończone 18 lat. EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 19:55 Jeśli jest pełnoletnie, to jak najbardziej blocked odpowiedział(a) o 07:44 odpowiedział(a) o 15:26 Tak,osoby bliskie lub opiekunowie od 18 roku zycia napewno mogą chodzic Może. Gdy byłam młodsza mój brat chodził (pełnoletni) i nic wychowawczyni się nie czepiała EKSPERTĆandi odpowiedział(a) o 15:35 Tak,bo jest pelnoletnia. Inaczej by nie mogla. bardzo skomplikowane pytaniepo pierwszesiostra musi mieć sprawne nogi. Jest to warunek sine qua non pójścia drugie musisz uzyskać zgodę co najmniej rodziców, siostry i wychowawcy nadzieję, że pomogłem.. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Data publikacji: 13 sierpnia 2018 r. Na początku roku szkolnego nauczyciele i wychowawcy informują m.in. o wymaganiach edukacyjnych niezbędnych do uzyskania poszczególnych śródrocznych i rocznych ocen klasyfikacyjnych, a także o sposobach sprawdzania osiągnięć edukacyjnych uczniów. Przedstawiamy pełną listę zagadnień do Polecane posty Zacznę od tego że nie poszłam na ani jedną wywiadówkę odkąd syn zaczęła chodzić do szkoły czyli licząc do 1 klasy już przez 5 lat i taraz na zebarniu zdalnym też mnie nie było. Gdy chodził do młodszych klas to wychowawczyni było wszystko jedno czy ja jestem czy mnie nie ma a teraz ta nowa wychowawczyni zadzwoniła do mnie i powiedziała że kompletnie nie interesuje się swoim dzieckiem i zastanawia się czy gdzieś tego nie zgłosić. Chodzi o to że mam psychiczny uraz do szkoły i nauczycieli. Jak sobie przypomnę co oni człowiekowi potrafią zrobić to bym ich tam...... na miejscu. Syn nie chodzi głodny jest czysty i nikt go nie bije. Pomagam mu w lekcjiach i sprawdzam czy się nauczył więc wiem co on umie. Nie widzę sensu w chodzeniu na wywiadówki. Jak powiedziałam dokładnie to samo wychowawczyni to powiedziała że nie zmienia to faktu że nie byłam na ani jednej wywiadówce odkąd go uczy. Zastanawiam się co jej nagle zaczęło przeszkadzać jak do tej pory nigdy w takich sprawach nie dzwoniła. Wydaje mi się że to siedzenie w domu tak na nią wpłynęło. Ja nie mogę chodzić na wywiadówki bo mam silny uraz psychiczny do wszystkiego co ze szkołą związane. Próbowałam jej to wytłumaczyć ale chyba nie zrozumiała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Zawsze możesz umówić się na rozmowę telefoniczną,bo nie możesz przyjść. My w tym roku opuściliśmy wywiadówkę online,ponieważ nie mogliśmy się zalogować. Hasło nie działało. Prosiliśmy o nowe i olali nas... a odpowiadając na pytanie,jeśli dziecko nie ma zaległości w nauce,nie sprawia problemów a Ty jesteś na bieżąco to nie ma chyba bys musiala byc na wywiadówkach. Zawsze możesz wysłać meza jako i ja robie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 6 minut temu, KateZRzeszowa napisał: Zawsze możesz umówić się na rozmowę telefoniczną,bo nie możesz przyjść. My w tym roku opuściliśmy wywiadówkę online,ponieważ nie mogliśmy się zalogować. Hasło nie działało. Prosiliśmy o nowe i olali nas... a odpowiadając na pytanie,jeśli dziecko nie ma zaległości w nauce,nie sprawia problemów a Ty jesteś na bieżąco to nie ma chyba bys musiala byc na wywiadówkach. Zawsze możesz wysłać meza jako i ja robie Właśnie nie mogę bo męża nie mam. Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Przed chwilą, klania napisał: Właśnie nie mogę bo męża nie mam. Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie Szczerze wątpię. Następnym razem zamiast byc szczera powiedz,ze pracujesz w tych godzinach i nie mozesz byc,ale z chècia z nia porozmawiasz przez telefon jesli ma jakies uwagi odnosnie ocen twojego syna. Milo I merytorycznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, AnnaMaria1982 napisał: Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . To są problemy nauczycieli i szkoly. Rodzic musi jedynie uiścić opłatę. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 22 minuty temu, klania napisał: Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie  Gdyby mogła to by to zrobiła a nie straszyła. Nie ma przymusu chodzenia na wywiadówki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Mam nadzieje, ze nauczycielka zgłosi brak zainteresowania dzieckiem do opieki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nauczyciel nic nie może zrobić z tego powodu, że nie chodzisz na wywiadówki, zwłaszcza, że dziecko jest zadbane i nie ma zaległości. Ale szczerze, dziwię się tobie, że nie interesuje cię jakie dziecko jest w szkole, czy ma jakieś problemy, bo na pewno tobie wszystkiego nie mówi, a w szkole dziecko często jest inne niż w domu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Do autorki, rozumiem, że masz jakieś złe wspomnienia, może gnębili Cię w szkole, ale jesteś już dużą dziewczynką, nikt Cię tam na wywiadówce nie skrzywdzi. Masz dziecko i przez 4 lata nie byłaś na żadnej wywiadówce. Współczuję synkowi, na żadne przedstawienia typu dzień mamy też nie chodzilaś? Ciesz się, że mieszkasz w Polsce w Niemczech już by Ci dawno dziecko zabrali 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Co za dziecinne podejście. Uraz do szkoły? Nie rozśmieszaj mnie, jaki uraz do szkoły? Po prostu jesteś skrajnie leniwa, do roboty tez nie chodzisz jak nie masz ochoty? prawda jest taka, ze się dzieckiem nie interesujesz kompletnie. Szkoła to nie tylko oceny, ale tez środowisko, koledzy dziecka, relacje z rodzicami innych dzieci, a chociażby to, żeby sprawdzić czy dziecko nie przesiaduje godzinami w odrapanej ławce i wstrzymuje siku bo kibel wyglada jak menelnia. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Niestety jeżeli nauczycielka ma podstawy sądzić że dziecku dzieje się coś złego (brak kontaktu z tobą jest w oczach kurateli tegoż podstawą) to może zawiadomić odpowiednie służby. Nie wiem czy stoi za tym jakieś konkretne pisane prawo, wiem natomiast że nie ma prawa które by zabraniało takiej interwencji. Zachęcam, dla dobra syna i swojego spokoju zacznij utrzymywać kontakt z kadrą pedagogiczną w szkole syna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jak masz taki problem to rusz dupe i idz na psychoterapie. Rodzic ma obowiązek uczestniczyć w zebraniach szkolnych. Jestes niepoważna. TWoje osobiste urazy nie tłumaczą braku zainteresowania szkoła. Masz takie same obowiązki jak wszyscy inni rodzice, nie jesteś uprzywilejowana ksiezniczka. Ojciec niezainteresowany, matka tez. Biedne dziecko. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, ijeszczetakie napisał: Szkoda dzieciaka, mniej na uwadze, że jest to poruszane jako istotna kwestia na godzinie wychowawczej. Pomyśl co czuje Twoje dziecko stawiane w takim świetle, tym bardziej, że dzieci nie aniołki jak ich rodzic na wywiadówki chodzi. Raz, dwa razy nie być, zadzwonić zapytać, czy iść w trakcie godziny wychowawczej, ale być. Moja mama była na każdej mojej wywiadówce, przekazała mi co w tym tygodniu moja klasa, co i tak w żadnym stopniu za każdym razem mnie nie dotyczyło, ale chociaż się pośmiała No raz zwyzywałam typa ze starszej klasy na lekcji i po ryjcu dostał, ale święty nie był Moja mama tez chodziła na każdą wywiadówkę i pamietam jak balam się jej powrotu,bo miałam liścia za każdą 4. Poza tym byla to godzina przeglądania ocen innych dzieci oraz słuchania jak nauczyciel sobie nie radzi w swojej pracy. Ważniejszymi sprawami,stolami,toaletami zajmował się komitet rodzicielski a zwykle i tak na gadaniu sie kończyło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nie ma obowiązku chodzenia na tzw "wywiadówki". Ale utrzymywanie kontaktu ze szkołą to już inna bajka. Jeżeli odbierasz telefony ze szkoły, reagujesz na informacje, Twoje dziecko jest przygotowane (w tym sensie, że jeśli trzeba coś dodatkowego przynieść na zajęcia, czy ubrać galowy strój - to to realizuje), a Ty interesujesz się jego frekwencją (usprawiedliwienia nieobecności) oraz postępami w nauce, to wszystko w porządku i nie ma powodu do żadnych interwencji ze strony szkoły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 2 minuty temu, ijeszczetakie napisał: Też kurde mocną miałam średnią, do 2 gim co roku wyróżniona, a później co roku jakoś wyżej niż 4,5 /4,40. W 1 gimnazjum miałam 4,95 i to był ten raz kiedy byłam wyróżniona, a od ludzie stypendia dostawali i się nie załapałam, no i już nie chciało mi się uczyć Przeważnie dzieci nauczycieli zgarnęły pieniążki. Ja brałam udział w olimpiadach i w sumie tylko mnie stresowali,bo ja bylam wykończona po takim dniu,a nauczycielka podchmielona z kwiatami. Bo mnie nauczyła...? Pozniej na apelu najwyzej wyczytali,że brałam udział w konkursie. Mnie dziwi to,ze jestem 20 lat po szkole a w systemie szkolnictwa nic nie nie zmieniło. Taka sama parodia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, ijeszczetakie napisał: To samo kangurki olimpusy, ale to pół biedy Najbardziej żałuję, że jeździłam na zawody w ręczną na bramkę i ćwiczyłam z typkami na zawody w siatkę, dziś na zmianę pogody kciuki bolą, powytrącane Oj nie,ja w sporcie zawsze bylam kiepska. Wf wspominam okropnie ... Ja brałam udział w konkursach plastycznych,moje plakaty do dzis sa w szkole. To mi nawet przyjemność sprawialo 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Mówiz, że nie masz mężka, no ale jakiegoś tam ojca ma. Jak jesteś w nim w sensownych stosunkach to może prócz dania dziecka na weekend niech też się w tygodniu zbierze w troki i skoczy na wywiadówkę co któryś raz choć. Będzie odhaczone, a skoro Ty masz traumę do szkoły to jest to bardzo sensowne. Przy okazji będziesz wiedzieć co się tam dzieje a nie będziesz się stresować tak jak byś sama się kontaktowała. Jak facet się nie nadaje to może ktoś inny mógłby choć współuczetniczyć. Niestety to co było zostawia czasem takie ślady, że rozumiem, że może to być spory problem. Ale też z punktu widzenia nauczyciela to wygląda jak byś nie dbała o dziecko. Więc może być ok, może chce dobrze dla dziecka i myśli, że nie interesujesz się. A może nie jest ok ta nauczycielka. Nie wiemy. Najgorzej jak uwierzy, że jesteś złą matką i zacznie misję przeciw Tobie. Zgłosić zawsze może i wszędzie. Nie ma przepisu o obowiązku, ale też jest to dość obciążające. Tak, że nawet jak wszystko jest ok to warto dla spokoju jakąś formę kontaktu, choćby sporadycznie i pośrednio przez kogoś mieć. No i będziesz wiedzieć czy wszystko ok z punktu widzenia szkoły. Może dzwoniła bo może coś jest nie tak, a Ty nie wiesz co. Więc mniej stresu i opracuj jakąś formę kontaktu, najlepiej przez ojca dziecka czy kogoś to będziesz też sama wiedzieć co z synem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 2 minuty temu, ijeszczetakie napisał: Plastyczne też, chociaż zawsze wylepianki robiłam z wycinanki, recytatorskie były, tu w jednym za drugie miejsce zgarnęłam fajną figurkę jakiegoś typka z zagranicy, podoba mi się i z kangurka podobał mi się taki kalkulator z piórem zrobiony na magnez i czarny materiał, świetnie to wyglądało, ale przepiłam, za młoda byłam A na zawody, aby w ręczną na bramkę, ale to też błąd, bo trenowałyśmy z chłopakami, ja taka mała, drobna, te baby wszystkie wielki, ale jak się zawzięłam to broniłam, No a w siatkę jak trenowaliśmy, bo nie bylo komu to też z ludźmi co mieli siłę, raz jakoś przyjęłam piłkę nie tak kciuk i dożywocie Masz ducha! ja ze sportu w szkole pamietam tylko moja nauczycielke,otyłą,która nosiła obcasy do dresu i ciągle się darła,ze jak nie będziemy biegac to dzieci nie urodzimy. Inna z prac technicznych prowadziła terror igly i nitki i straszyła,że jak się nie naucze szyc pościeli to meza nie znajdę...Ona jakoś umiała i do dzis nie ma. Trauma z tej szkoły:D 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 20 godzin temu, Eva napisał: Jak masz taki problem to rusz dupe i idz na psychoterapie. Rodzic ma obowiązek uczestniczyć w zebraniach szkolnych. Jestes niepoważna. TWoje osobiste urazy nie tłumaczą braku zainteresowania szkoła. Masz takie same obowiązki jak wszyscy inni rodzice, nie jesteś uprzywilejowana ksiezniczka. Ojciec niezainteresowany, matka tez. Biedne dziecko. Obowiazku nie ma. Warto jest jednak chociaz raz na jakis czas sprawdzic co sie dzieje w szkole. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Dnia o 19:46, AnnaMaria1982 napisał: Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . Dokładnie. Wywiadowka to cały szereg innych ważnych spraw. Wszyscy rodzice powinni być i się interesować. A autorko płacisz w ogóle pieniądze na składki itd ? Masz uraz to szkolnych spraw z dzieciństwa? Teraz jestes dorosła, warto posłuchać co mówią, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Szczerze mówiąc nie czytałem wszystkich wypowiedzi. Jestem mechanikiem od pewnego czasu uczącym w branżówkach (na Podhalu i w pow. Nowosądeckim) co prawda uczę starsze dzieciaki ale powiem Ci tak. Nauczyciel jak będzie chciał to zgłosi, nawet jak nie ma ku temu powodów. Jeśli są powody ku zgłoszeniu (niepokojace symptomy zachowania dziecka) to nauczyciel wezwie Cię na spotkanie, nie przyjedziesz to może nauczyciel zgłosi wyżej, jak mu się będzie chciało. Przeważnie nie zgłaszają, boją się, nie wiedzą czy oby na pewno mają rację, nie chce im się i odwlekają albo poprostu mają to w dupie..... Ja akurat zgłaszam, wiem że mam już w branżówkach etykietkę konfidenta allllle..... Gdyby moi bracia mieli w szkołach takiego konfidenta to nie siedzieli by w poprawczakach.... Ja mamy akurat nie miałem, tzn mamę mam ale na wózku i nie kontaktująca a ty się autorko nie zastanawiaj czy masz chodzić na wywiadówki, bądź że matką!!! 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jako rodzic masz obowiązek współpracy ze szkołą oraz angażowania się w życie szkoły. Mówi o tym między innymi Ustawa o oświacie, Karta praw i obowiązków rodzica oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Szkoła jak najbardziej ma prawo zgłosić Policji fakt nie uczestniczenia w wywiadówkach, powołując się na ww. akty prawne. I to nie będzie wszystko, co zgłoszą, ponieważ uczestnictwo w wywiadówkach to minimum. Zgłoszą także brak zaangażowania w życie szkoły, brak współpracy, brak wymiany informacji, brak wsparcia itd. W zależności od inwencji można z tego sporządzić kilka stron zarzutów. Policja może przyjąć zgłoszenie. W tym wypadku odwiedzi Was dzielnicowy i sporządzi notatkę z odwiedzin. Jesli wyjaśnienia uzna za niewystarczające lub dopatrzy się innych nieprawidłowości, samodzielnie lub przez prokuraturę powiadomi o tym Sąd rodzinny. Sąd przyśle kuratora, który zrobi to samo raz jeszcze, przy okazji wypyta też sąsiadów oraz pracowników szkoły. Na tym albo się zakończy, albo Sad ograniczy prawa rodzicielskie i przydzieli kuratora, który będzie monitorowal sytuację w domu i sporządzał sprawozdania. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Skąd ta trauma związana ze szkołą? Twój syn tez kiedyś może ją mieć, bo nic nie wiesz, o tym, co porabia przez kilka godzin dziennie. Myślisz, ze zawsze powie Ci o wszystkim? Jeśli tak, to się mylisz. Niewielu ludzi lubi spotkania w szkole, ale większość chodzi. Jesteśmy rodzicami i dla dobra dziecka, możemy zmusić się do zrobienia czegoś, na co nie mamy ochoty. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony Zaloguj się Posiadasz własne konto? Użyj go! Zaloguj się Jak to jest z tymi nieobecnościami w szkole? Czy pełnoletni uczeń może sam się usprawiedliwić? Postaram się krótko, chociaż odpowiedź jest niejednoznaczna, bo zależy od definicji „sam się usprawiedliwić” którą ma na myśli pytający. Obowiązek szkolny Dziecko jest objęte obowiązkiem szkolnym od 7 roku życia do ukończenia
42 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 10419 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 19 stycznia 2015 21:10 | ID: 1181778 Ostatnio zauważyłam że dużo mniej rodziców chodzi na wywiadówki! I są to ciągle te same osoby. A na dodatek i ta liczba spada.. Rozumiem dzienniki elektroniczne ale od czasu do czasu warto zajrzeć do szkoły i dowiedzieć się z ust nauczyciela jak zachowuje/stara się nasza pociech. Przecież to nie zajmuje aż tak wiele czasu.. A jednak świadczy o tym że dzieckiem się interesujemy. Jak to jest w waszych szkołach/przedszkolach? Chodzicie na wszystkie spotkania rodziców? 1 ewewita1383 Zarejestrowany: 13-10-2011 16:48. Posty: 7303 19 stycznia 2015 21:32 | ID: 1181788 z tą frekwencją ,to nie tylko teraz się ,to ujawnia w dobie dzienników elektronicznych i innego sposobu dowiedzenia się o ucznia z obyciem sie z wizytą w szkole . już jak ja chodziłam do szkoły podstawówki ,czy średniej ,to zawsze ,te same twarze ,zawsze około 9 rodziców na 27 czy 24 uczniów . moja mama zawsze nawet jak z powodu bycia w pracy nie stawiła się na zebranie starała się zajrzeć do szkoły w innym terminie i dowiedzieć się o postępy w nauce ,zachowanie ,trudności itp. nigdy nie dzwoniła do wychowawcy i nie rozmawiała przez telefon zawsze musiała być osobiście i u mnie i u mojego rodzeństwa . ja raczej będę taka sama ,bo wpoiła mi ten obowiązek ,dzieckiem trzeba sie interesować,pomagać ,wspierać ,ale też osobiście zbierać pochwały jak dziecko jest zdolne i przez nauczycieli przedstawiane jako wzór do naśladowania . napewno będę obecna i oby wszyscy rodzice byli tacy obowiązkowi ,zeby te kilka razy w roku szkolnym ,być na tych spotkaniach i okazać zainteresowanie dla dziecka ale i środowiska społecznego z którym styka się na codzień. 2 monaaa71 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 28-01-2009 08:46. Posty: 28735 20 stycznia 2015 09:18 | ID: 1181905 wysyłam męża na zebrania,najczęściej są,gdy jeszcze jestem w pracy. też uważam,że dziennik elektroniczny to nie wszystko. 3 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 20 stycznia 2015 09:21 | ID: 1181914 Staram się chodzić zawsze na wywiadówki, bo to dla mnie ważne. U nas też coraz mniej osób widać w szkole, rodzice jakby nie interesują się tym, co robi pociecha, jaka ma opinie, może jakies uwagi nauczyciela...Dzienik to nie wszystko, rozmowy z nauczycielem nie zastapi. 4 monaaa71 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 28-01-2009 08:46. Posty: 28735 20 stycznia 2015 09:26 | ID: 1181922 co prawda wychowawczyni w dzienniku wysyła też wiadomości do rodziców,ale na zebraniach poruszane są różne sprawy i warto być w temacie. 5 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 20 stycznia 2015 09:38 | ID: 1181944 monaaa71 (2015-01-20 09:26:07)co prawda wychowawczyni w dzienniku wysyła też wiadomości do rodziców,ale na zebraniach poruszane są różne sprawy i warto być w temacie. U mnie też wysyłają. Jednak najczęsciej są to powidomienia o składkach, zebraniach itd.. 6 Sanne Zarejestrowany: 19-07-2011 15:30. Posty: 4945 20 stycznia 2015 09:42 | ID: 1181947 U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. 20 stycznia 2015 12:40 | ID: 1181990 Sanne (2015-01-20 09:42:39)U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. Myślę, że i u nas za kilka-kilkanaście lat tak będzie. 8 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 20 stycznia 2015 13:09 | ID: 1182004 Miętówka (2015-01-20 12:40:58) Sanne (2015-01-20 09:42:39)U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. Myślę, że i u nas za kilka-kilkanaście lat tak będzie. Może ludzie po prostu nie mają czasu albo wywiadówki odbywają się w takich godzinach że rodzic jest w pracy i być po prostu nie może 9 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 20 stycznia 2015 13:17 | ID: 1182009 U nas też słabo przychodzą zazwyczaj rodzice dobrze uczących się dzieci,klasa liczy 25 jest rodziców 10 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 22 stycznia 2015 15:46 | ID: 1182641 Dzisiaj córka ma wywiadówkę u córki to zobaczymy jaka frekwencja była... 11 etka Poziom: Starszak Zarejestrowany: 15-01-2010 08:37. Posty: 2849 22 stycznia 2015 23:31 | ID: 1182771 Staram się chodzić na wywiadówki, u nas nie ma dziennika elektronicznego i z tego co wiem nie ma planów na jego wprowadzenie. Niska frekwencja moim zdaniem wynika z tego, że zebrania są organizowane o zbyt wczesnej godzinie. U nas o 16-tej. Dla mnie jest to niewygodne, bo musze urywac się z pracy, ciagnac ze soba mełe dziecko, bo o tej godzinie nie mam z kim zostawić. Spora część rodziców nie ma mozliwości wyjśc wcześniej z pracy (u nas jest tak że większość pracuje w Warszawie a to godzina drogi). Niestety dyrekcja nic z tym nie robi, to nauczycielom ma być wygodnie a nie rodzicom. 12 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 23 stycznia 2015 06:30 | ID: 1182790 U nas wczoraj frekwencja wynosiła około 50%. Połowa rodziców była na wywaidówce. Ostatnio edytowany: 23-01-2015 10:00, przez: Sonia 13 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 23 stycznia 2015 08:10 | ID: 1182815 W naszej szkole w jednej z klas było tylko 3 rodziców . 14 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 23 stycznia 2015 10:48 | ID: 1182887 U nas wyjątkowo było sporo rodzicow,pierwsza wywiadowka na 15-tą,druga na 15 FamiMami Zarejestrowany: 01-09-2011 21:17. Posty: 452 24 marca 2015 14:03 | ID: 1207294 U nas 3/4 rodziców jest raczej zawsze. 16 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 24 marca 2015 14:11 | ID: 1207301 U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... 17 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 14 maja 2015 15:56 | ID: 1221036 Sonia (2015-03-24 14:11:55)U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... I znów wywiadówka... Taka końcowa, więcej nie będzie... Zobaczymy, jak to dziś będzie... 18 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 15 maja 2015 08:13 | ID: 1221192 Sonia (2015-05-14 15:56:10) Sonia (2015-03-24 14:11:55)U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... I znów wywiadówka... Taka końcowa, więcej nie będzie... Zobaczymy, jak to dziś będzie... U nas na koniec maja.. zobaczymy co będzie.. U nas bywały na 16-tą więc może wielu rodziców pracuje i się nie wyrabia.. 19 dagmaruffka Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-03-2012 16:52. Posty: 17675 16 maja 2015 08:18 | ID: 1221562 Pamiętam, ze jak ja chodziłam do szkoły to wychowawczyni zawsze mówiła, że na wywiadówki przychodzą te osoby, które nie muszą. Ich dzieci się uczyły dobrze, a mimo wszystko byli na wywiadówkach. Niestety te osoby co powinny przychodzić o wywiadówkach nic nie wiedziały, później wychowawczyni zrobiła tak, ze albo ona, albo dyrektor wydzwaniali do rodziców i ich informowali o zebraniu. 20 bielinek_kapustnik Zarejestrowany: 08-04-2011 10:58. Posty: 1112 16 maja 2015 10:05 | ID: 1221606 Ciekawe jakim zagięciem czasoprzestrzeni mam być na wywiadówce, skoro z pracy wracam o 18-18:30... ;)
RyxQ. 310 179 190 274 330 364 171 396 113

czy rodzic ma obowiązek chodzić na wywiadówki